I się zaczęło od nowa po mojemu. Że też ja nie mogę pojechać nigdzie w spokoju i po prostu sobie pobyć. Wylądowałam planowo pojechałam do znajomego pensjonatu, ale tam okazuje się, że jak na złość, mimo że nie ma sezonu i normalnie jest pusto to wszystko jest zajęte; będzie wolne jutro od 13:00, a pensjonat obok jest też zajęty. Chcą nie chcąc musiałam wezwać z odsieczą Bassema – piątkowa noc godz. 1:00. Odebrał na wpół przytomny za chwilę okazało się, że mam jechać iść do Camelotu, a stamtąd do mieszkania Rabih, brata Bassema. Odzwyczaiłam się już od takiego syfu, ale to w końcu bracia, więc czego mogłam się spodziewać – eh. I oczywiście nie ma ciepłej wody, a na zewnątrz piździ jak nie powiem co. Ciepła pościel to prześcieradło w liczbie 2 i nic więcej plus przemili współlokatorzy. Szczerze mówiąc nie wiem jak dziewczyna i to jeszcze uprawiająca seks może mieszkać w miejscu bez cieplej wody w takich warunkach. Ja kilka miesięcy temu miałam przynajmniej letnia wodę, było gorąco i nie potrzebowałam prysznica po porannym stosunku, bo niby z kim miałam też go odbywać.
Para – bardzo miła nie przejmowała się moja obecnością. Zrobili rano co swoje w międzyczasie ja rozmawiałam przez tel. Potem zjedliśmy sobie wspólne śniadanie. Nie przeszkadzało tak właściwie. Jakoś mnie zaczęło tylko boleć oko. Pomyślałam ze coś mi weszło pod soczewkę, bo kiepsko widzę.
Ale pensjonat już jawił się na horyzoncie wraz z czystą łazienka i ciepłym prysznicem. Potem pomyślałam, że oko mnie boli, bo szampon do włosów jakoś dostał się pod soczewkę, ale gmerając w oku w poszukiwaniu soczewki okazało się, że nie mam soczewki wcale, dlatego nie widzę na jedno oko i to w dodatku to słabsze. Takie soczewki jak noszę kosztują sporo w Polsce, nie chcę nawet wiedzieć ile mogą kosztować w Beirucie. W domu mam cały zapas więc taniej i tak będzie sprowadzić z Polski.
Na razie jestem ślepa i ślepa wybieram się za 2 godz. na spotkanie z polonią – wieczorem w pokoju ma do mnie ktoś dołączyć jeszcze nie wiem kto, ale facet, bo ma tylko jeden worek podróżny - taki marynarski.