Geoblog.pl    nadia    Podróże    Syria - Liban    Damaszek raz jeszcze - tośmy się doczekali
Zwiń mapę
2011
03
lut

Damaszek raz jeszcze - tośmy się doczekali

 
Syria
Syria, Damaszek
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2829 km
 
Zadzwonili. Bassam był przerażony przed tym przesłuchaniem. Nigdy nie widziałam tak przestraszonego faceta. Czekanie jak na ścięcie. Nie chciał za bardzo ze mną rozmawiać dzwonił najpierw do różnych ludzi, żeby w razie czego się mną zajęli, a potem czekaliśmy już tylko na jutro. Widziałam wcześniej na rękach Bassama ślady po papierosie i jakieś blizny, teraz przyznał mi się, że to po poprzednim przesłuchaniu. Ok teraz to już totalnie się przejmuję.
Następnego dnia jedziemy do miasta. Ja mam zwiedzać jakby nigdy nic, bo może ktoś za mną łazić, i wmieszać się w tłum. Jasne, ja mam się wmieszać w tłum z moimi włosami. No po prostu super pomysł! No ale mogę być zwykłą turystką. Wysiadam, a Bassam jedzie na przesłuchanie. Ma się odezwać jak tylko się skończy jest 11:00. Oglądam stare miasto. Najpierw część główną – znów Al Hamedija, znów uśmiecham się i mówię, że dziękuję przyjdę później. Gubię się w sukach. Próbuję jakieś jedzonko. Zagłębiam się dalej i dalej. Jest 14:00, ja zwiedziłam już Marmariję, chrześcijańską dzielnicę, przeszłam przez rzymski łuk i kręcę się w okolicach Bab Tumy. Jasne, że pięknie, oczywiście, że cudne kolory, zapachy przypraw i kawy z małych kawiarni, ale ile można przesłuchiwać człowieka. Jest 16:00 siedzę w kawiarni, spotykam Sama. Amerykanin pisze książkę o tym jak ulepszyć arabski świat. Uważa, że muzułmanie to szowiniści, a Ameryka to ziemia obiecana. Czyta mi fragment książki „Historia Arabów”, zabawne – kolejna osoba, która sądzi, że nie znam tej książki. W momencie, kiedy zaczyna opowiadać o tym jak zamknięci na świat są młodzi Syryjczycy i że nie rozumie kobiet, które siedzą w domu nie wytrzymuję. Wyrażam swoje opinie o tym, że jak ktoś ma możliwość i okazję, żeby siedzieć w domu i taki jest jego wybór to czemu nie? On nie wierzy, że ktoś może tego chcieć. Nie wierzy, że tutaj ktoś może tego chcieć, bo gdzieś indziej to czemu nie. Denerwuję się, bo ja swoje, że rozmawiałam z mężczyznami i oni mówią, że kobiety powinny się kształcić. Jeden ze znajomych mówił, że chciałby, żeby jego córka została lekarzem; co jest bardziej odpowiedzialne niż trzymanie w rękach czyjegoś życia. Generalnie za wszystko obwinia islam. Ja zaczęłam w Syrii rozmawiać z ludźmi o Koranie, pytać o różne rzeczy, o zwyczaje. Jak przechodzę koło meczetu i słyszę modlitwę pytam tego kto ze mną spaceruje o czym ona jest. Sam nie musi pytać, on zna arabski, ale widać inny niż Syryjczycy. W końcu mam dość i na tekst, że Arabowie są brudni postanawiam zakończyć nasze spotkanie tekstem „Dziękuję za miłą rozmowę, ale idę się spotkać z moim syryjskim przyjacielem”.
Jest ciemno, robi się późno, znów pytanie ile można przesłuchiwać kogoś za przenocowanie dziewczyny z Polski. Jest 18:00 – wreszcie dzwoni Bassam. Sześć godzin przesłuchania plus czekanie. Jednak okazuje się, że sytuacja jest już całkiem tragiczna. Oskarżenia się rozmnożyły. Pierwsze to ja. To była raczej wyjątkowo nieprzyjemna część, bo Bassam nie chce o tym zupełnie mówić, ale co gorsza oskarżają go o... tutaj każdy kto go poznał, choć na chwilę uśmiałby się w przekonaniu, że to dowcip... przywództwo w rebelii planowanej na 5.02 na facebooku, który jest tutaj jak już mówiłam zabroniony. Żeby było zabawniej to on nie wchodził na FB od wielu tygodni i nie wiedział, że taka grupa w ogóle istnieje. Co prawda wysłali mu zaproszenie, ale nie wchodził na swój profil ani na pocztę, więc nie wiedział. Oprócz tego powiedzieli, że mają jeszcze trzeci zarzut, ale nie powiedzieli jaki, żeby przypadkiem nie mógł się przed nim bronić. Co podejrzane to wypuścili go, a to znaczy, że prawdopodobnie naprawdę wierzą, że jest jakimś rebeliantem i tylko czekają aż 5.02 coś się zdarzy, żeby zamknąć go na wieki wieków.
Jakoś jednak zszedł stres, mimo że teraz dopiero zaczęło się robić groźnie. W sumie Bassam stwierdził, że skoro i tak go zamknął to nie powodu, żebyśmy nie poszli na jakąś dobrą kolację do jakiejś wypasionej knajpy. Właściwie trudno to było nazwać knajpą. Była to raczej niezła restauracja, taka w której nie wiem jak się zachować niemal. Wolę nie znać ceny za tę kolację. Przypominała ostatni posiłek skazańca. Już jest prawie ok, jakoś spokojniej. Telefon. To znajomy Bassama. „Masz jeszcze tę polską dziewczynę u siebie? Musi wyjechać coś się szykuje. Będą cię przeszukiwać”. No to po kolacji – myślę. To się Bassam wkurzył. Stwierdził, że nikt nie będzie mówił mu kogo ma zapraszać do domu. Nie to nie. Wróciliśmy do naszej wypaśnej kolacji, potem spacer po mieście jakby nigdy nic (no pomijając gubienie ogona) i jeszcze coś słodkiego na deser. Takie małe pączuszki smażone na głębokim tłuszczu – bardzo słodkie i bardzo tłuste, ale pyszne. Potem tradycyjnie zakończenie dnia przed telewizorem na kanapie i przy piecyku. Normalnie czuję się jak żona.
Długo jak żona się nie poczułam, bo kolejny telefon w mojej sprawie wyrwał nas z wciągającej akcji Goofiego, który akurat był w TV. Muszę się wynosić jutro przed 10:00 tak twierdzi przyjaciel. Bassam próbuje negocjować z nim i ze mną, ale nie dajemy się przekonać. Jutro jadę do Tadmur. Teraz już jest groźnie. Nie możemy się pokazać publicznie na mieście. Pakuję rzeczy i niemal uciekam. Nie piszę na blogu już dat, samo prowadzenie tego bloga też jest balansowaniem. Dostępne scenariusze wgd. mnie są następujące: 1) jeśli 5.02 coś się wydarzy, jeśli ludzie wyjdą na ulice to Bassama zamkną nie ważne czy tam będzie czy nie (oczywiście lepiej, żeby go na ulicach nie było 2) jeśli nie wydarzy się nic to mamy dwie możliwości: albo go zamkną za to trzecie coś o czym nie wiemy czym jest, albo poczekają trochę uśpią czujność i w końcu i tak go dorwą, choćby za całowanie się na ulicy 3) jest możliwość, że coś się zmieni w tym kraju, ale w tę akurat tylko ja wierzę i to coraz mniej.
Rano Bassam zawiózł mnie szybko na autobus, powiedział, że zadzwoni jak tylko będzie mógł, a ja mam jechać wgd. ustalonej wcześniej trasy. No to jadę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Anna CZ.
Anna CZ. - 2011-02-03 21:32
Czytam, czytam ...ciekawa jestem Twoich wrażeń z Tadmur.
 
Agata
Agata - 2011-02-05 07:42
Do diaska mogłabyś czasmai na jakieś smsy odpowiadać!!! Dzwoniłam nawet wczoraj na twój syryjski nr a tam tylko jakaś pani do mnie mówiła. Internet ja mam tu za rzadko i za wolny, żeny móc sprawdzać na blogu czy wszystko u Ciebie ok!
 
nadia
nadia - 2011-02-07 19:04
Mój syryjski numer jest spalony jak to mówią zawodowi szpiedzy :)
 
 
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 49 wpisów49 84 komentarze84 207 zdjęć207 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
11.08.2013 - 12.09.2013
 
 
02.03.2012 - 06.03.2012
 
 
10.09.2011 - 07.10.2011